wtorek, 31 stycznia 2012

Murasaki Shikibu, „Genji monogatari”


„Genji monogatari”, czyli „Opowieść o księciu Promienistym”, to pochodząca z początku XI wieku powieść Takako Fujiwary, córki japońskiego arystokraty i urzędnika cesarskiego, Tametoki Fujiwary (Murasaki Shikibu to pseudonim). Licząca 54 rozdziały „Genji monogatari” nie została jeszcze w całości przełożona na język polski, w internecie są jednak dostępne wybrane rozdziały w przekładzie Moniki Szyszki. Dzieło to jest zapewne fundamentalne z perspektywy historii japońskiej literatury, ale z perspektywy współczesnego szeregowego czytelnika – niekoniecznie.

„Genji monogatari” opowiada – bo i o czym miałby opowiadać utwór z czasów feudalnych – o życiu dworu. Miłość dworska, dworska żałoba, dworskie intrygi, dworskie obrzędy religijne, dworska muzyka i poezja, przy pomocy której komunikuje się książę (w tekst autorki są zresztą wplecione liczne przywołania autentycznej poezji z epoki), realia dworskiej codzienności – przedstawione są przez Shikibu barwnie i nadspodziewanie ciekawie. Choć nad życiem księcia nieustannie unosi się śmierć i smutek, swawolnych dworskich obyczajów nie powstydziłaby się współczesna opera mydlana (kochliwy, choć nomadycznie wierny książę wiąże się a to z bratanicą, a to z własną przybraną córką). Czego zresztą skutkiem ubocznym są pogmatwane koligacje, wywołujące zamęt odwracający uwagę od samej opowieści. Wymowa całości „Genjiego” jest pewnie bogatsza, jednak we fragmentach potrafi znużyć.




Ocena: 3/6

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Yoko Tawada, „Fruwająca dusza”

Podobno człowiek od dawien dawna tęskni do Tygrysa. W księgach świątynnych są zapiski, że przed kilkuset laty liczne były przypadki porzucania domów przez młode dziewczęta, które odchodziły w głąb lasu, gdzie ponoć żyła pogromczyni Tygrysa imieniem Kikyo. W miejscu gdzie przypuszczalnie stał jej dom, jest dziś Szkoła. Naucza tam mądrości z Księgi kobieta, która zdobyła rozgłos, naturalnie, jako Kikyo. I tak jak paręset lat temu, znów ciągną tam, zostawiając swe domy, młode dziewczęta. Risui też pewnego dnia spakowała rzeczy i odeszła. Risui to właśnie ja.1

***

Niewiele potrafię powiedzieć o tej książce poza tym, że jest genialna. Bohaterka, Risui, odpowiada na znak, porzuca świat i wyrusza w miejsce odosobnienia, gdzie wraz z grupą kobiet poświęca życie na studiowanie Księgi, czyli kroczenie Drogą Tygrysa ku – no właśnie, czemu? Oświeceniu? Świętości? Zjednoczeniu z bóstwem? To rozstrzygnięcie jest zbyteczne, bo chociaż „Fruwająca dusza” pełna jest poetyckiej fantastyczności przesyconej odniesieniami do kultury Wschodu, orientalność wydają się jedynie ilustrować uniwersalny rozwój życia mistycznego. A że mistyka nabudowuje się na konkrecie, autorka musiała zgłębić codzienność grupy religijnej. Tawada stworzyła znakomite studium relacji, jakie w mniejszym czy większym stopniu zawiązują się chyba we wszystkich grupach tego typu – od zakonu kontemplacyjnego po akademickie seminarium filozoficzne. Erudycja, wnikliwość i wyobraźnia Tawady sprawiają, że trudno się z utkanym przez nią światem rozstać.




Ocena: 6/6


1 Tawada Yoko, Fruwająca dusza. Tłum. Barbara Słomka. Kraków 2009, s. 8.

sobota, 28 stycznia 2012

Yasushi Inoué, „Haori”

„Haori” to opowiadanie w formie kilku listów, które kolejno doświetlają tę samą, pozornie tylko prostą historię miłosną z punktu widzenia wwikłanych w nią osób. Na sześćdziesięciu kilku stronach Inoué kondensuje dzieje kilkudziesięciu lat emocji, tajemnic i kłamstw, nie zatrzymując się na powierzchni z jednej strony, nie osuwając się w efekciarskie przerysowanie z drugiej. Nota na okładce wspomina o japońskiej egzotyce obrazowania, mam jednak wrażenie, że w obrazowaniu uczuć – a jest to w końcu utwór psychologiczny – mniej tu japońskiej egzotyki, a więcej po zachodniemu rozumianego uczuciowego napięcia. Zdarzenia nie poddają się dominacji schematu, kolejne szczegóły, zamiast wpisać się w główny wątek historii, przeformułowują ją, wymuszając na czytelniku zmiany rozkładu uczuć i ocen, by w końcu zostawić go ze świadomością braku ostatecznych rozstrzygnięć.




Ocena: 4/6

czwartek, 26 stycznia 2012

Haruki Murakami, „Sputnik Sweetheart”

Kolejny Murakami, kolejna oniryczna opowieść. Oniryczna szeroko, bo to i senna pod względem nastroju, i osobliwa pod względem intrygi – rozedrgana tymi dziwacznymi dysonansami, które tylko w snach mają sens, i jak sen wieloznaczna. Zdarzenia w „Sputniku Sweetheart” składają się nie tyle w łańcuch, co w przestrzeń, w której krąży, próbując ułożyć wzajemne relacje, troje bohaterów: Sumire, młoda, rzekomo obiecująca początkująca pisarka, pisząca dużo gorzej niż Murakami, pracodawczyni Sumire – Miu i przyjaciel Sumire – narrator. Znów ktoś kocha bez wzajemności, ktoś znika, ktoś komuś oferuje cudze ciuchy, jest też fascynujący mnie motyw ogórków w lodówce. I znów, jak to u Murakamiego, bez fajerwerków, ale i bez rozczarowania.




Ocena: 4/6
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...