czwartek, 30 września 2010

„Wall Street”, reż. Oliver Stone

Na ekrany polskich kin wszedł właśnie film Olivera Stone'a „Wall Street. Money Never Sleeps”, kontynuacja jego „Wall Street” z 1987 roku. Przed sprawdzeniem, jak odwieczne problemy z władzą i pieniądzem Stone opakował w realia obecnego kryzysu, postanowiłam odświeżyć sobie lata osiemdziesiąte – i był to strzał w dziesiątkę. Seans „Wall Street” to sugestywny powrót do przeszłości, poniekąd zresztą mitycznej, bo klimat lat osiemdziesiątych, z przyczyn oczywistych, dotarł do Polski dopiero w kolejnej dekadzie, od razu w cudzysłowie i nie na serio. Przeżyjmy to raz jeszcze: białe kołnierzyki kłębiące się na giełdzie wokół telefonów, refleksje nad instytucją, która nic nie tworzy, a przynosi pieniądze, dizajnerskie stoliki bez blatu i rozterki egzystencjalne na tle drapaczy Manhattanu.

W poprzednim „Wall Street”, tak jak w nowym, w roli starego wyjadacza Gekko wystąpił Michael Douglas. W roli młodziaka – Charlie Sheen, w roli ojca młodziaka – ojciec Charliego Martin Sheen, w roli kobiety jako atrybutu sukcesu – piękność tamtych dni, barczysta Daryl Hannah, której wdzięk kulturystki jakoś nie może mnie przekonać. Krótko mówiąc, lata osiemdziesiąte w koncentracie.





Ocena: 4/6

czwartek, 9 września 2010

Roberto Salvadori, „Pejzaże miasta” (2)

Dla każdego, kto lubi dworce kolejowe, przyjazd na Wrocław Główny jest ekscytującym przeżyciem. Smukły i dynamiczny, odznacza się tą szczególną cechą, że będąc stacją przelotową, ma torowisko położone ponad poziomem ulicy (na ogół cechuje to stacje końcowe). Za wąskim przedsionkiem przecina go biegnący równolegle do fasady pełen światła salon-hala o eleganckich proporcjach, z kasami biletowymi. W połowie tej galerii otwiera się prostopadły tunel przebijający dworzec na wylot. Z niego wychodzi się schodami na perony, przykryte czterema dachami z żeliwa i szkła o czystej, oszczędnej strukturze. Jako jeden z najstarszych dworców Europy (1856), jest on jeszcze wyrazem humanistycznej kultury, która odczuwała potrzebę ukrycia i zamazania wdzierającej się kolejowej nowoczesności; to dlatego jego wygląd zewnętrzny nabiera bajkowych rysów średniowiecznego zamku, podobnie jak współczesny Dworzec Moskiewski w Sankt Petersburgu ma postać pałacu, a praskie Hlavní nádraží przypomina kościół.




Salvadori Roberto, „Podwójne życie Wrocławia”. W: Pejzaże miasta. Tłum. Paweł Bravo. Warszawa 2006, s. 61.

środa, 8 września 2010

Andrea Camilleri, „Miesiąc z komisarzem Montalbano”

Jeśli o zbiorze opowiadań detektywistycznych można powiedzieć, że jest nostalgiczny i pełen wdzięku, to „Miesiąc z komisarzem Montalbano” Camilleriego jest właśnie taki. Każde z trzydziestu przedstawionych tu opowiadań to jedna zagadka, osadzona jak pesteczka w pysznej historii. Akcja większości toczy się w drugiej połowie lat 90. XX wieku, miejscami jednak cofa się nawet do lat 20. W retrospekcji i wspomnieniach komisarza oglądamy więc migawkowy przekrój najnowszych dziejów Włoch z perspektywy codzienności. Wojna, powojnie, imigracja, polityka – i ta wielka, i ta lokalna – to oczywiście świetna kanwa dla równie jak one odwiecznych występków. Są tu też jednak przestępstwa zaskakujące pomysłowością, czy to wykonania, czy motywu. Camilleri jak zawsze pisze o człowieku bez złudzeń, ale z humorem, w którym tym razem mniej jest właściwej mu zjadliwości, a więcej pogody ducha.




Ocena: 5/6

niedziela, 5 września 2010

Roberto Salvadori, „Pejzaże miasta”

Wkrótce miasto miało okazać się nie tylko polskie, ale też socjalistyczne, przechodząc w ten sposób z jednego totalitaryzmu w drugi. Do jednego dramatu dochodził drugi. A z Breslau nie pozostawało nic poza wspomnieniem. Jak to ujął w celnym skrócie Garton Ash, „polskie miasto Lwów przeniosło się do niemieckiego Breslau, przekształcając je we Wrocław” (W imieniu Europy, Aneks 1996). Rozwiązanie sprawy zachodnich granic Polski było genialne w swej surowej Realpolitik: „za jednym zamachem Stalin zniszczył Trzecią Rzeszę, związał Polskę z Rosją i stworzył kolejne zarzewie waśni między Niemcami i Polakami”. Dziś jednak musimy stwierdzić, że w ostatecznym rozrachunku te politycznie wymuszone konfiguracje wytrzymały próbę historii, zadając kłam pesymistycznym prognozom z pamiętników Churchilla („Pewnego dnia Niemcy upomną się o swoje terytorium, a Polacy nie będą w stanie ich zatrzymać”) [...].




Salvadori Roberto, „Podwójne życie Wrocławia”. W: Pejzaże miasta. Tłum. Paweł Bravo. Warszawa 2006, s. 60n.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...