wtorek, 8 lutego 2011

Jorge Luis Borges, Adolfo Bioy Casares, „Kroniki Bustosa Domecqa” (4)

Era atomowa, kurtyna, która zapada za kolonializmem, walka sprzecznych interesów, oferta komunistyczna, wzrost kosztów utrzymania i kurczenie się płac, papieskie apele o pokój, postępujący spadek siły nabywczej naszej waluty, praktyka pracy ponad siły, mnożenie się supersamów, wzrastający zasięg czeków bez pokrycia, podbój przestrzeni kosmicznej, wyludnienie wsi i proporcjonalny wzrost slumsów składają się na niepokojący obraz, który daje wiele do myślenia. Postawić diagnozę zła, to jedna sprawa, przepisać kurację, to inna. Nie aspirując do rangi proroków, ośmielamy się niemniej zasugerować, że import próżniaków z perspektywą produkowania ich w kraju przyczyniłby się wielce – na zasadzie uspokajającego środka – do zmniejszenia tak dziś powszechnej nerwowości. Królestwo maszyn to zjawisko, z którym nikt już dziś nie polemizuje. Próżniak stanowi krok naprzód w tym nieodwracalnym procesie. [...]

Podajmy teraz opis Próżniaka przeznaczony dla tych czytelników, którzy pozbawieni skrupułów nie znaleźli dotąd czasu, by iść i obejrzeć go w San Justo, w wytwórni tłoków Ubalde. Gigantyczna machina zajmuje całą długość podestu w samym środku fabryki. Na oko przypomina olbrzymi linotyp. Jest dwa razy wyższa niż majster. Na jego wagę składa się wiele ton piasku. Kolor – żelazo pomalowane na czarno; materiał – żelazo.

Kładka przy schodkach pozwala zwiedzającemu dotknąć go i zbadać dokładnie. Wewnątrz usłyszy jakby lekkie pulsowanie, a jeśli przyłoży ucho odkryje odległy szmer. W istocie, w jego wnętrzu znajduje się cały system kanalików, którymi w ciemności przepływa woda i jeden czy dwa kamienie.

Nikt nie upiera się jednak, że to cechy fizyczne Próżniaka przelewają się w otaczającej go masie ludzkiej. To tylko świadomość, że w jego wnętrznościach pulsuje coś tajemniczego i cichego, coś, co bawi się i drzemie.





Borges Jorge Luis, Bioy Casares Adolfo, „Próżniaki”. Tłum. Jerzy Kühn. W: Kroniki Bustosa Domecqa. Kraków – Wrocław 1985, s. 79n.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Jorge Luis Borges, Adolfo Bioy Casares, „Kroniki Bustosa Domecqa” (3)

– Nie ma scorów, ani ekip, ani meczów. Stadiony są już nieczynne i rozsypują się w gruzy. Dziś wszystko dzieje się w telewizji i w radio. Czyżby fałszywe podniecenie spikerów nigdy nie kazało panu podejrzewać, że wszystko to jest lipa? [...] Należałoby zainteresować się, komu pierwszemu przyszły do głowy inauguracje szkół i okazałe wizyty głów koronowanych. Rzeczy te nie istnieją poza studiami nagrań i redakcjami. Niech pan się pozwoli przekonać, Domecq, że środki masowego przekazu są rezultatem naszych czasów.
– A podbój przestrzeni? – jęknąłem.
– To program zagraniczny, koprodukcja amerykańsko-radziecka. Godny pochwały sukces w spektaklu naukowym, nie przeczę.
– Panie prezesie, pan mnie chce nastraszyć – wykrztusiłem. – Więc na świecie nic się nie dzieje?
– Bardzo niewiele – odpowiedział z angielską flegmą. – Natomiast nie rozumiem pana strachu. Ludzkość siedzi wygodnie w domach i jej uwagę pochłania ekran czy też spiker, jeśli nie popołudniówki. Cóż pan chce? Taki jest gigantyczny marsz wieków, taki jest rytm postępu.





Borges Jorge Luis, Bioy Casares Adolfo, „Esse est percipi”. Tłum. Andrzej Sobol-Jurczykowski. W: Kroniki Bustosa Domecqa. Kraków – Wrocław 1985, s. 77n.

niedziela, 6 lutego 2011

Jorge Luis Borges, Adolfo Bioy Casares, „Kroniki Bustosa Domecqa” (2)

Oskarżony przez prokuratora, [...] skapitulował od razu, sprawiając zawód swoim entuzjastom. [...] W tak gorzkiej chwili odpowiedni wpływ przyjaciół na strategicznej pozycji stanowiłby pewne oparcie, ale wyszła na światło dzienne okoliczność, która skłóciła go ze wszystkimi. Jego sytuacja majątkowa przedstawiała wiele do życzenia!




Borges Jorge Luis, Bioy Casares Adolfo, „O strojach I”. Tłum. Jerzy Kühn. W: Kroniki Bustosa Domecqa. Kraków – Wrocław 1985, s. 68n.

sobota, 5 lutego 2011

Haruki Murakami, „Tony Takitani”

Cały Murakami: hipnotyzująca atmosfera, garść intrygujących myśli i w końcu lekkie rozczarowanie, bo miało być tak pięknie, a było pięknie, ale nie tak. „Tony Takitani” to krótkie opowiadanko, w którym Haruki Murakami wygrywa zestaw ulubionych motywów: zdystansowany do świata samotnik z wolnym zawodem i wielkim członkiem traci bliską osobę. Co ciekawe, nawet w tak krótkiej formie temat powraca opowiedziany dwukrotnie, bo podobnym życiorysem autor obdarza dwie różne postaci. Nie jest to właściwie nowela, a szkic postaci; bohater ten pojawi się u Murakamiego nie raz, nie dwa, w późniejszych powieściach przeżywając dalsze ćwiczenia z utraty i kontemplowania własnej alienacji.




Ocena: 4/6

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...