niedziela, 15 lutego 2009

Ryszard Legutko, „Esej o duszy polskiej”

Nie był też jasny sens dokonywanego przewrotu, ponieważ nie było przeciwnika, który został pokonany. Komuniści, znajdujący się na początku w trudnej defensywnej sytuacji, przyjęliby wprawdzie sami chętnie rolę pokonanego przeciwnika, lecz ci, którzy ich pokonali, kategorycznie odmówili akceptacji roli zwycięzców. Doszło do sytuacji paradoksalnej: do pewnego momentu komunistów bardziej bronili ich pogromcy, niż oni bronili się sami. Jeśli zaś za przeciwnika nie uważano komunistów, to kto nim był? Oczywiście system komunistyczny – padała odpowiedź. Ale przecież system ten przez ostatni okres obsługiwali ludzie, którzy przestali być postrzegani jako wrogowie. W takim razie przeciwnikiem był system we wczesnej fazie – Gierka, Gomułki, a najlepiej Moczara – oraz oczywiście w fazie stalinowskiej. W ten sposób wrogi ustrój rozpływał się w niedopowiedzeniach. Wiadomo, że był wrogi, ale każde jego przybliżenie należało opatrzyć koniecznymi kwalifikacjami, by nie dokonywać pospiesznych osądów. W rezultacie tych wszystkich eliminacji, kwalifikacji oraz coraz większego cofania się w przeszłość znaleziono wreszcie jednego wroga aktualnego. Tym wrogiem byliśmy my wszyscy, czyli polski naród i polskie społeczeństwo. Wrogość i niegodziwość systemu wyrażała się w tym, że nas wyprodukował. [...]

Doszło więc do sytuacji niepojętej. Niemal w momencie obalenia starej rzeczywistości ustrojowej i powstania nowej cały impet krytyczny i demaskatorski władzy publicznej nie szedł przeciw komunizmowi i komunistom, lecz przeciw narodowi. Prawdziwą przeszkodą dla nowego ustroju stali się sami Polacy. [...]

Czym było „stare” w rodzącej się liberalnej demokracji? Tkwiło ono – jak się rzekło – w sowiecko-komunistycznej mentalności, jaką wytworzyło życie w PRL-u. To odpowiedź dobrze znana, lecz niepełna. Zadziwiające, że równocześnie wymieniano polską tradycję narodową, szowinizm, megalomanię narodową, nietolerancję wobec obcych, zaściankowość, kolektywizm, prowincjonalizm, skłonności hegemoniczne wobec mniejszości i sąsiadów oraz wiele innych podobnych wad. Wymieniano zatem cechy, które komunizm miał zniszczyć i dla których zniszczenia władcy komunistyczni użyli niezwykle brutalnych środków i stosowali je systematycznie przez wiele lat. Jeśli więc przyjąć dosłownie i w dobrej wierze tezę o owych cechach jako konstytutywnych dla narodu polskiego, to tym samym należałoby się zgodzić, iż [...] [c]ały wielki wysiłek gigantycznego aparatu komunistycznej represji został zmarnowany. Teza ta [...] zdobyła sobie wielką popularność w pierwszych latach pokomunistycznej niepodległości, a dla jej wyrażenia posłużono się metaforą „zamrażarki”. Komunizm był „zamrażarką”, która utrzymywała pewien stary stan społeczny i mentalny przez kilka dziesięcioleci. [...]

Jak ktoś mógł kojarzyć z zamrażaniem system, w którym likwidowano całe grupy społeczne, niszczono instytucje, wykorzeniano tradycje, a na gruzach starego ładu budowano za pomocą terroru i kłamstwa coś zupełnie nowego? Już prędzej można by komunizm porównać do elektrycznego miksera czy rolniczego kombajnu. Komunizm stanowił wszak wielki projekt modernizacyjny.




Ryszard Legutko, Esej o duszy polskiej. Kraków 2008, s. 88-91.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...