Fakt oderwania się od przeszłości bywa oczywiście zauważany – choć nie zawsze w adekwatnych proporcjach – i zwykle mówi się o nim z dumą. Ma on pokazywać, że stajemy się powoli częścią globalnego świata, w którym odległości przestrzenne są mniejsze niż odległości czasowe: człowiekowi żyjącemu we współczesnej Polsce bliżej jest do nowojorczyka, niż do rodaka żyjącego pięćdziesiąt czy sto lat wcześniej. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by dostrzec, że takie nastawienie jest raczej naprędce zaprogramowane niż spontaniczne. Polak bowiem nie jest ani nowojorczykiem, ani światowcem. A może lepiej jest powiedzieć, iż nie ustępuje im pod względem technicznych umiejętności obsługi mechanizmów współczesności, natomiast nie przekazuje od siebie żadnych własnych treści. Pod tym względem jest zagubionym w dzisiejszym świecie nieszczęśnikiem pozbawionym trwalszej orientacji, przestraszonym wykreowanymi przez siebie demonami przeszłości, ciągle udającym, że jest kim innym, uciekającym w role, o jakich sądzi, że są warte grania. Robi to, co inni, lecz jedno tempo lub dwa później. W świecie triumfującej zewnątrzsterowności okazaliśmy się najbardziej zewnątrzsterowni ze wszystkich [...].
Ryszard Legutko, Esej o duszy polskiej. Kraków 2008, s. 103.
Ryszard Legutko, Esej o duszy polskiej. Kraków 2008, s. 103.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz