Kino zaangażowane o ciężkiej doli imigranta w Londynie, pełne nieplanowanego makabrycznego humoru. Afrykański lekarz ukrywa się przed policją, nikomu nie zdradzając nawet nazwiska, już nie mówiąc o pokazywaniu dyplomu, w związku z czym nie może pracować w zawodzie. Młodej Turczynce, którą z kraju wygnało to, że nie chciała żyć jak jej matka (w Turcji nie jest tak fajnie jak w USA, więc krakowskim targiem lądujemy w Anglii) przepisy imigracyjne przez wiele miesięcy zabraniają pracować. Sprząta więc nielegalnie w hotelu, bo bez papierów, wykształcenia i porządnej znajomości języka (Amelia, prywatnie Audrey Tautou, swój zwyczajny zestaw środków aktorskich, czyli zdziwiony wyraz twarzy, poszerza o łamaną angielszczyznę) nic lepszego nie znajdzie. A przecież rdzennie brytyjscy lekarze ukrywający się przed policją spokojnie mogą operować w klinikach, zaś brytyjskie prowincjuszki po przyjeździe do stolicy z miejsca zostają prezeskami banków. No, może nie wszystkie, ale bystrzacha, która znalazłszy przy sprzątaniu ludzkie serce bez właściciela, ładuje je do sedesu (od czego ten się zapycha i zalewa łazienkę, ale kto by się przejmował), na pewno zasługuje na coś lepszego niż posada pokojówki.
Celnych obserwacji społecznych co niemiara. Nieuprzejma policja imigracyjna (urzędnicy są z zasady bardzo mili, tylko na tych biednych przyjezdnych się uwzięli). Łamanie dziewiczych sumień. Nieśmiertelna figura sympatycznej prostytutki, która zawsze wesprze dobrym słowem i pigułką „po”. Wiadomo, prostytutki to na ogół fajne kumpele, a takich pigułek mają przy sobie na tuziny i wcinają jak M&M'sy. Natomiast pobożną dziewicę wystarczy przelecieć wbrew jej woli, żeby doznała przystosowawczej metanoi, i choć jeszcze wczoraj zamierała na myśl o tym, że nieświadomie mogła zjeść na obiad coś wyznaniowo trefnego, tuż po pierwszym razie nie myśli o niczym poza pigułką poronną. (Przy okazji: miks motywów jakby skądś znajomych, choć w innej konfiguracji... S.e.k.s.1 z łobuzem, niechciana ciąża łamiąca karierę, wierny przyjaciel, który coś zaradzi, lekarz-partacz, lekarz-wybawca, który za darmo naprawia fuszerkę... Tylko w „Dirty Dancing” jeszcze tańczyli.) Są też tematy uniwersalne. Niespełniona miłość. Stracone złudzenia. Rozłąka. Tęsknota. Rywalizacja. Przyjaźń. Zemsta. Wszystko mi się w notce nie zmieści.
Wyczekiwana puenta – zdziwiony białas zapytawszy, czemu wcześniej tych wszystkich kolorowych nie widział, słyszy oskarżycielskie bo my jesteśmy niewidoczni – prowadzimy wasze taksówki, sprzątamy wasze domy i r.o.b.i.m.y w.a.m l.a.s.k.ę2. No.
Podsumowując: film wyłącznie na wesoły wieczór w towarzystwie.
Ocena: 3/6
1 Próba oszukania google'a.
2 Jak wyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz