Dla każdego, kto lubi dworce kolejowe, przyjazd na Wrocław Główny jest ekscytującym przeżyciem. Smukły i dynamiczny, odznacza się tą szczególną cechą, że będąc stacją przelotową, ma torowisko położone ponad poziomem ulicy (na ogół cechuje to stacje końcowe). Za wąskim przedsionkiem przecina go biegnący równolegle do fasady pełen światła salon-hala o eleganckich proporcjach, z kasami biletowymi. W połowie tej galerii otwiera się prostopadły tunel przebijający dworzec na wylot. Z niego wychodzi się schodami na perony, przykryte czterema dachami z żeliwa i szkła o czystej, oszczędnej strukturze. Jako jeden z najstarszych dworców Europy (1856), jest on jeszcze wyrazem humanistycznej kultury, która odczuwała potrzebę ukrycia i zamazania wdzierającej się kolejowej nowoczesności; to dlatego jego wygląd zewnętrzny nabiera bajkowych rysów średniowiecznego zamku, podobnie jak współczesny Dworzec Moskiewski w Sankt Petersburgu ma postać pałacu, a praskie Hlavní nádraží przypomina kościół.
Salvadori Roberto, „Podwójne życie Wrocławia”. W: Pejzaże miasta. Tłum. Paweł Bravo. Warszawa 2006, s. 61.
Salvadori Roberto, „Podwójne życie Wrocławia”. W: Pejzaże miasta. Tłum. Paweł Bravo. Warszawa 2006, s. 61.
4 komentarze:
W sumie nie jestem pewna, czy wszystkich takich zaproszeń nie odrzucasz, ale nie zaszkodzi spróbować i w związku z tym zapraszam do łańcuszka "10 rzeczy, które lubię" :)
Liritio,
dziękuję za zaproszenie. Rzeczywiście, staram się (średnio skutecznie) unikać tu pisania o sobie, ale skuszę się. :) Pierwsza trójka: cisza, zima, marcepan. Przemnożyć razy trzy. A żeby dopełnić do dziesięciu, dodałabym kryminały. ;)
Się wycwaniła :) ale elegancko, więc ładnie. I gdybyś tylko marcepan zamieniał na cynamon, a zimę na wiosnę, zgodziłaby, się w 100% :)
;D
Prześlij komentarz