Era atomowa, kurtyna, która zapada za kolonializmem, walka sprzecznych interesów, oferta komunistyczna, wzrost kosztów utrzymania i kurczenie się płac, papieskie apele o pokój, postępujący spadek siły nabywczej naszej waluty, praktyka pracy ponad siły, mnożenie się supersamów, wzrastający zasięg czeków bez pokrycia, podbój przestrzeni kosmicznej, wyludnienie wsi i proporcjonalny wzrost slumsów składają się na niepokojący obraz, który daje wiele do myślenia. Postawić diagnozę zła, to jedna sprawa, przepisać kurację, to inna. Nie aspirując do rangi proroków, ośmielamy się niemniej zasugerować, że import próżniaków z perspektywą produkowania ich w kraju przyczyniłby się wielce – na zasadzie uspokajającego środka – do zmniejszenia tak dziś powszechnej nerwowości. Królestwo maszyn to zjawisko, z którym nikt już dziś nie polemizuje. Próżniak stanowi krok naprzód w tym nieodwracalnym procesie. [...]
Podajmy teraz opis Próżniaka przeznaczony dla tych czytelników, którzy pozbawieni skrupułów nie znaleźli dotąd czasu, by iść i obejrzeć go w San Justo, w wytwórni tłoków Ubalde. Gigantyczna machina zajmuje całą długość podestu w samym środku fabryki. Na oko przypomina olbrzymi linotyp. Jest dwa razy wyższa niż majster. Na jego wagę składa się wiele ton piasku. Kolor – żelazo pomalowane na czarno; materiał – żelazo.
Kładka przy schodkach pozwala zwiedzającemu dotknąć go i zbadać dokładnie. Wewnątrz usłyszy jakby lekkie pulsowanie, a jeśli przyłoży ucho odkryje odległy szmer. W istocie, w jego wnętrzu znajduje się cały system kanalików, którymi w ciemności przepływa woda i jeden czy dwa kamienie.
Nikt nie upiera się jednak, że to cechy fizyczne Próżniaka przelewają się w otaczającej go masie ludzkiej. To tylko świadomość, że w jego wnętrznościach pulsuje coś tajemniczego i cichego, coś, co bawi się i drzemie.
Borges Jorge Luis, Bioy Casares Adolfo, „Próżniaki”. Tłum. Jerzy Kühn. W: Kroniki Bustosa Domecqa. Kraków – Wrocław 1985, s. 79n.
Podajmy teraz opis Próżniaka przeznaczony dla tych czytelników, którzy pozbawieni skrupułów nie znaleźli dotąd czasu, by iść i obejrzeć go w San Justo, w wytwórni tłoków Ubalde. Gigantyczna machina zajmuje całą długość podestu w samym środku fabryki. Na oko przypomina olbrzymi linotyp. Jest dwa razy wyższa niż majster. Na jego wagę składa się wiele ton piasku. Kolor – żelazo pomalowane na czarno; materiał – żelazo.
Kładka przy schodkach pozwala zwiedzającemu dotknąć go i zbadać dokładnie. Wewnątrz usłyszy jakby lekkie pulsowanie, a jeśli przyłoży ucho odkryje odległy szmer. W istocie, w jego wnętrzu znajduje się cały system kanalików, którymi w ciemności przepływa woda i jeden czy dwa kamienie.
Nikt nie upiera się jednak, że to cechy fizyczne Próżniaka przelewają się w otaczającej go masie ludzkiej. To tylko świadomość, że w jego wnętrznościach pulsuje coś tajemniczego i cichego, coś, co bawi się i drzemie.
Borges Jorge Luis, Bioy Casares Adolfo, „Próżniaki”. Tłum. Jerzy Kühn. W: Kroniki Bustosa Domecqa. Kraków – Wrocław 1985, s. 79n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz