Nie wiem, jak Camilleri
to robi, że postaci poskładane z najgrubiej ciosanych literackich
stereotypów potrafią wzbudzić takie emocje i przywiązanie.
Komisarza Montalbano nie da się nie lubić, choć to papierowy
twardziel a la hard-boiled, do tego obciążony koniecznością
zagryzania się problemami społecznymi niczym bohater ze
Skandynawii, a repertuar spotykanych przezeń kobiet to ze dwie
figury w różnych wariacjach.
Lato na Sycylii. Wynajęty
dom, na który spadają plagi – a to tylko preludium do
prawdziwych, poważnych kłopotów. W oku cyklonu Salvo, starzejący
się macho, wredna Livia i jej nadęci, głupawi znajomi. Jest to
tom, w którym okazuje się, że Salvo nosi wąsy. Jest to tom, w
którym Salvo zostaje obrzucony jajkami. Jest to tom, w którym Salvo
zostaje wystrychnięty na dudka. I płacze!
Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz