Filmiki z serii „Propaganda PRL-u” można podzielić na dwa rodzaje: piętnujące i uświadamiające. Pierwsza grupa ukierunkowuje frustrację widza – czasem na rzeczywistych winowajców jej przyczyn (brakoroby dopiero co zakończyły budowę, a blok już się sypie), czasem na winowajców urojonych (magazyny są pełne towarów, tylko handlowcy nie umieją ich na czas dostarczyć), a czasem obrywa się jakimś niczemu nie winnym ofiarom (źle się bawi ta dzisiejsza młodzież, płyt słuchają, tańczą, alkohol piją). Natomiast propagandę uświadamiającą dziś nazwalibyśmy po prostu reklamą społeczną: nie zabieraj do domu sztućców z baru mlecznego, w Warszawie nie ufaj obcym, bo cię okradną, nie przenoś do centrum stolicy wiejskich obyczajów takich jak hodowla kur – jak widać władza nie lekceważyła problemów związanych z masowym awansem społecznym. I oddajmy PRL-owi sprawiedliwość: dzisiejsi kopirajterzy mogliby się na tym uczyć (nie każdy dogoni Urbana czy Mrożka, ale niech chociaż próbują).
Ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz