Te młode kobiety i ich mężczyźni to dzieci i wnuki tych, których zmuszono, by przywlókłszy tu z sobą rozdzierającą nostalgię i głębokie przywiązanie do swojej ziemi, odbudowali miasto i odbudowali sobie życie. Wspaniały rozkwit nowego pokolenia, które chodzi teraz pewnym krokiem po ulicach Wrocławia, dowodzi, że wykorzenienie i przeszczep dały pozytywne owoce: prawie zatarła się pamięć o całkowitej transfuzji krwi do organizmu miejskiego. Zostały po niej jednak wyraziste ślady. W tym samym punkcie Rynku, gdzie od 1813 wznosił się konny pomnik Fryderyka Wilhelma III, wyrasta posąg dramatopisarza Fredry, urodzonego pod Lwowem; siedzi w zamyśleniu pod niebem nowej ojczyzny. Nie wzbudzi zdziwienia, jeśli trafimy na restauracje z tradycyjną kuchnią lwowską. Co do bagażu kulturalnego, pionierzy śląskiego Dzikiego Zachodu przynieśli z sobą dwa cenne ładunki: Zakład Narodowy – bogaty w kodeksy, inkunabuły, rękopisy – założony we Lwowie przez Ossolińskiego w 1817, dziś ulokowany w barokowym pałacu, oraz odsłoniętą we Lwowie 5 czerwca 1894 wspaniałą Panoramę Racławicką namalowaną w dziewięć miesięcy przez dziewięciu malarzy. Kto wchodzi do mieszczącej ją rotundy, staje w słoneczny poranek na wzgórzu w środku potyczki pomiędzy wojskiem rosyjskim i polskimi powstańcami pod wodzą Kościuszki; ma przed sobą pagórkowaty krajobraz oddany z zaskakującym realizmem na ogromnym kolistym malowidle (120 metrów długości, 15 metrów wysokości). Płótno przeniesiono do Wrocławia już w 1946, ale ogromny zwój leżał zagrzebany w jakimś magazynie aż do 14 czerwca 1985: przez prawie 40 lat nie wydawało się stosowne, aby pokazać polskiej publiczności rosyjską przegraną.
Salvadori Roberto, „Podwójne życie Wrocławia”. W: Pejzaże miasta. Tłum. Paweł Bravo. Warszawa 2006, s. 62n.
Salvadori Roberto, „Podwójne życie Wrocławia”. W: Pejzaże miasta. Tłum. Paweł Bravo. Warszawa 2006, s. 62n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz