poniedziałek, 30 stycznia 2012

Yoko Tawada, „Fruwająca dusza”

Podobno człowiek od dawien dawna tęskni do Tygrysa. W księgach świątynnych są zapiski, że przed kilkuset laty liczne były przypadki porzucania domów przez młode dziewczęta, które odchodziły w głąb lasu, gdzie ponoć żyła pogromczyni Tygrysa imieniem Kikyo. W miejscu gdzie przypuszczalnie stał jej dom, jest dziś Szkoła. Naucza tam mądrości z Księgi kobieta, która zdobyła rozgłos, naturalnie, jako Kikyo. I tak jak paręset lat temu, znów ciągną tam, zostawiając swe domy, młode dziewczęta. Risui też pewnego dnia spakowała rzeczy i odeszła. Risui to właśnie ja.1

***

Niewiele potrafię powiedzieć o tej książce poza tym, że jest genialna. Bohaterka, Risui, odpowiada na znak, porzuca świat i wyrusza w miejsce odosobnienia, gdzie wraz z grupą kobiet poświęca życie na studiowanie Księgi, czyli kroczenie Drogą Tygrysa ku – no właśnie, czemu? Oświeceniu? Świętości? Zjednoczeniu z bóstwem? To rozstrzygnięcie jest zbyteczne, bo chociaż „Fruwająca dusza” pełna jest poetyckiej fantastyczności przesyconej odniesieniami do kultury Wschodu, orientalność wydają się jedynie ilustrować uniwersalny rozwój życia mistycznego. A że mistyka nabudowuje się na konkrecie, autorka musiała zgłębić codzienność grupy religijnej. Tawada stworzyła znakomite studium relacji, jakie w mniejszym czy większym stopniu zawiązują się chyba we wszystkich grupach tego typu – od zakonu kontemplacyjnego po akademickie seminarium filozoficzne. Erudycja, wnikliwość i wyobraźnia Tawady sprawiają, że trudno się z utkanym przez nią światem rozstać.




Ocena: 6/6


1 Tawada Yoko, Fruwająca dusza. Tłum. Barbara Słomka. Kraków 2009, s. 8.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...