Na DVD „Autor widmo” to już nie to, co w kinie – choćby dlatego, że monumentalna posępność ołowianego morza, odpowiadająca za jakąś połowę złowieszczej atmosfery, w której dusił się nieszczęsny bohater, inne wrażenie robi wylewając się z dużego ekranu, a inne ujęta w ramkę monitora z przekątną naście cali. Do tego mocno konwencjonalny, wręcz sztampowy scenariusz, który rozczaruje amatorów szpiegowskich łamigłówek. I w tym momencie dobrze wspomnieć, że to nie żadne spy games, a Polański. Na tle polityczno-sensacyjnych awantur delikatnie rozrysowuje ambicjonalne rozgrywki kilkorga frustratów, miotających się w ponurej sieci wzajemnych powiązań. Tępawy polityk – król świata, a poza tym niespełniony błazen, jego zbytecznie bystra żona – poza tym niespełniona polityczka, jego idealnie akuratna blond asystentka i kochanka – poza tym niespełniona mężatka, a do kompletu w środek trójkąta trafia zakompleksiony choć pokupny redaktor jego autobiografii – poza tym niespełniony pisarz. Odcięci od świata na prywatnej wyspie, skłóceni, z konieczności jednoczą się w obliczu telewizyjnych wieści o narastającej wrogości świata na zewnątrz – ale nie dajmy się zwieść, prawdziwe zło czai się jednak gdzieś między nimi. A dla rozładowania grozy – to tu, to tam cierpki akcent humorystyczny, jak wtedy, kiedy ghost writer nad tekstem do obróbki załamuje ręce gestem z „Krzyku” Muncha, czy kiedy w odpowiedzi na niezręczny komplement pod adresem żony prezydenta i jego domowego doradcy w jednym – didn't you want to be a real politician? – słyszy: didn't you want to be a real writer?. Drobiazgi marginalne, ale ujmujące chyba dla każdego, kto zawodowo tkwi w cieniu i mozolnie haruje na cudzy sukces.
Ewan McGregor jak zawsze uroczy w wyciągniętym swetrze, Kim Catrall poprawnie dwuznaczna w ołówkowej spódniczce, naprawdę niezły Pierce Brosnan (w roli fabularnie wzorowanej na Tonym Blairze, ale mimiką i stylem bycia naśladujący G.W. Busha), strugający głupa niepokojąco wiarygodnie. Aż do końca nie mogłam się za to przekonać do Olivii Williams, której rola aż się prosiła o Tildę Swinton, taką jak w „Tajne przez poufne” – zwłaszcza, że w pamięci miałam świetny duet Tildy z Ewanem w „Młodym Adamie”, więc dziewczyny cały czas toczyły w mojej głowie pojedynek. Który pozostał nierozstrzygnięty, bo i tak wszystko wygrał Ewan.
Ocena: 5/6
Ewan McGregor jak zawsze uroczy w wyciągniętym swetrze, Kim Catrall poprawnie dwuznaczna w ołówkowej spódniczce, naprawdę niezły Pierce Brosnan (w roli fabularnie wzorowanej na Tonym Blairze, ale mimiką i stylem bycia naśladujący G.W. Busha), strugający głupa niepokojąco wiarygodnie. Aż do końca nie mogłam się za to przekonać do Olivii Williams, której rola aż się prosiła o Tildę Swinton, taką jak w „Tajne przez poufne” – zwłaszcza, że w pamięci miałam świetny duet Tildy z Ewanem w „Młodym Adamie”, więc dziewczyny cały czas toczyły w mojej głowie pojedynek. Który pozostał nierozstrzygnięty, bo i tak wszystko wygrał Ewan.
Ocena: 5/6
2 komentarze:
McGregor: wtf did I just read!?
;)
O, właśnie to. :)
Prześlij komentarz