Było lato, środek tygodnia, południe, żaden ze znanych Edypie studenckich ośrodków nie powinien tętnić życiem. Ten jednak tętnił. Szła w dół od Wheeler Hall, potem przez Sather Gate na plac, który kipiał od dżinsów i sztruksu, gołych nóg, blond włosów i okularów w rogowych oprawkach, lśniących w słońcu rowerowych szprych, toreb na skrypty, chwiejnych stolików do kart, z których dyndały petycje długie do ziemi, plakatów podpisanych przez nieodgadnione FMS-y, YAF-y i VDC, browaru w budce, studentów pogrążonych w toczonych nos w nos zażartych dyskusjach. Edypa szła z grubą książką pod pachą, przyciągana przez tłum, niepewna i obca, pragnąca znaleźć tu swoje miejsce, lecz jednocześnie świadoma, ilu wymagałoby to poszukiwań w gąszczu alternatywnych wszechświatów. Sama odebrała wykształcenie w innych, nerwowych czasach, w okresie, kiedy regułę, nie tylko pośród jej kolegów, ale też wszędzie wokół nich i przed nimi, stanowiły serwilizm i bierność […]. Dokąd odeszli sekretarze James i Foster, gdzież jest senator Joseph, wszystkie poczciwe, skretyniałe bóstwa, które matkowały spokojnej młodości Edypy? Są już w innym świecie; wszyscy oni poszli innym szlakiem, wzdłuż innego ciągu powziętych decyzji, zwrotnic przesuniętych przez bezimiennych zwrotniczych, przemienieni teraz, opuszczeni, siedzący w pudle, umykający przed wierzycielami, zbzikowani do reszty, biorący prochy, rozpici, sfanatyzowani, ukryci pod pseudonimami, martwi, nie do odnalezienia. Jednakże zdołali przedtem przemienić Edypę w istotę niezwykłą, niezdolną może do udziału w demonstracjach i strajkach okupacyjnych, ale jakąż mistrzynię, gdy chodzi o śledzenie dziwacznych słów w siedemnastowiecznych tekstach.
Pynchon Thomas, 49 idzie pod młotek. Tłum. Piotr Siemion. Kraków 2009, s. 121nn.
2 komentarze:
Zastanawiam się jak Ty (pozwolę sobie użyć tego zwrotu) wynajdujesz takie genialne pozycje :)
Przeróżnie, ale innym polecam biblionetkę. :)
Prześlij komentarz