poniedziałek, 8 grudnia 2008

Yoshimoto Banana, „Kuchnia”

Nagle, z przerażającą jasnością, ujrzałam wszystko jak na dłoni. Nasze uczucia spotkały się w ciemności otoczonej śmiercią i razem biorą łagodny zakręt. Lecz kiedy go miniemy, nasze drogi zaczną się rozchodzić. Kiedy go miniemy, będziemy już na zawsze tylko przyjaciółmi.1

Kto wie, po czym odróżnić japońskie imię od nazwiska? Yoshimoto Banana czy Banana Yoshimoto? Yasunari Kawabata czy Kawabata Yasunari? Wydawcy na okładkach piszą raz tak, raz siak, ten sam problem w bibliotece...


1 Yoshimoto Banana, Kuchnia. Tłum. Anna Zielińska-Elliott. Warszawa 2004, s. 82.

9 komentarzy:

Perypatetyk pisze...

Odróżnić nie umiem, ale w tym przypadku Banana to imię, a Yoshimoto nazwisko, bo jej ojciec to Takaaki Yoshimoto (chyba że w Japonii dziedziczy się imię a nazwisko dostaje nowe;).

Marigolden pisze...

Tylko że to i tak pseudonim. :) A jak ktoś się nazywa Jerzy Marek ;) a jego dziecko wydaje książki raz pod nazwiskiem Banan Marek, a raz pod Marek Banan (przyjmijmy, że dziecko jest synem), to trudno się zorientować. Ale zmieniam etykietkę na "Yoshimoto", bo jednak Twoja podpowiedź przeważa szalę. Dzięki.

To teraz pytanie: czemu wydawcy nie mogą się zdecydować? Jakoś nie widziałam książek z nazwiskiem "Miłosz Czesław" na okładce, skatalogowanych w bibliotece pod C. :) Czy japońskie nazwiska rządzą się innymi prawami?

Anonimowy pisze...

Banana to nawet nie imie, tylko wlasnie pseudonim. W Polsce najczesciej zachowuje sie japonski porzadek, czyli najpierw nazwisko (ale niestety nie zawsze!). W Wielkiej Brytanii natomiast najczesciej (nie jestem pewna, czy oni sa bardziej konsekwentni) trzymaja sie porzadku zachodniego, czyli imie podawane jest na okladkach ksiazek najpierw.

Anonimowy pisze...

Z całym szacunkiem, Chihiro, ale w Polsce wpierw podaje się imię, potem nazwisko. Odwrotna kolejność jest tylko przy katalogowaniu, w bibliografii na przykład. W Polsce nikt dobrze wychowany nie przedstawi się "Nazywam się Kowalski Jan", w Japonii ten szyk jest jak najbardziej na miejscu.
Co do drugiego autora, Kawabata jest nazwiskiem;)

Marigolden pisze...

Chihiro,
dzięki, właśnie o to mi chodziło, nie wiedziałam, że japoński porządek jest inny. To samo jest z Kawabatą - też niby wiem, że to nazwisko, ale zachodziłam w głowę, czemu nie dość, że występuje jako "Kawabata Yasunari", to jeszcze tylko czasem, a czasem jest "Yasunarim Kawabatą". Każda konwencja byłaby dobra, gdyby tylko się do niej stosowano. Sama wolę porządek języka docelowego, "Kuchnię" Yoshimoto znalazłam (przeczesując regał z lit. japońską) pod B (ale "Tsugumi" jest pod Y), niby nic wielkiego, ale nie znając japońskiego zwyczaju nie wpadłabym na to, żeby szukać w katalogu pod "Banana". :) A zamieszanie zwiększa fakt, że niektóre japońskie nazwiska brzmią względnie zachodnio i funkcjonują u nas zawsze w tej samej, zachodniej formie.

Marigolden pisze...

Litera,
pisałyśmy jednocześnie. :) Właśnie mi przyszło do głowy, że może po prostu kiedyś ktoś, jakiś mityczny pierwszy tłumacz ;) nie wiedział co jest imieniem a co nazwiskiem, zostawił japoński porządek, a kolejni wydawcy (niektórzy) postanowili się tego trzymać, żeby nie robić zamętu? Nie wiem, czy ma to związek z przedstawianiem się, podobno na Węgrzech również najpierw podaje się nazwisko, a później imię (tak tylko słyszałam, nie znam węgierskiego), a jednak nie znajdzie się książek podpisanych "Marai Sandor" (choć brzmi prawie jak japoński;)).

Anonimowy pisze...

Chciałam dodać coś od siebie o imiono-nazwiskach w kulturze japońskiej, ale temat już wyczerpano,

za to mogę westchnąć przy Sandorze Marai (nie nazywanym Maraiem Sandorem ;) ), bo to wspniały pisarz jest, gdy poznać go od strony jego "Dzienników" (książki mniej frapujące, moim zdaniem) i podziękować Ci za przypomnienie o nim :)

Marigolden pisze...

Direlasua,
mam wrażenie, że Marai ma garść "wtajemniczonych" czytelników, którzy uważają, że jest wielki, natomiast reszta podchodzi doń bez emocji - chętnie bym przeczytała parę słów o "Dziennikach" z tej pierwszej perspektywy. :) Od dawna mnie do Maraiego ciągnie, sądziłam, że znajdę się w pierwszej grupie, ale podczytywałam trochę "Dzienniki" i wydał mi się - bo ja wiem - specyficzny, w tym sensie, że jeśli nie dzieli się z nim doświadczenia świata (nie chodzi mi oczywiście o doświadczenie historyczne), to ciężko się przy nim odnaleźć. Na razie lekturę odłożyłam, ale wciąż mam nadzieję na odkrycie go dla siebie. ;)

Anonimowy pisze...

Litera, mnie chodzilo tylko o to, ze zachowuje sie porzadek japonski przy podawaniu japonskich nazwisk i imion. Zle sie wyrazilam, oczywiscie, ze przy nazwiskach polskich i europejksich najpierw jest imie, ale przy japonskich Polacy zachowuja porzadek japonski. Nie sprecyzowalam tego, bo Marigolden pytala tylko o kolejnosc w uzywaniu nazwisk japonskich.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...