Zabawne, jak szybko starzeją się konwenanse. „Nie dla kobiety” autorstwa P. D. James to z dzisiejszego punktu widzenia staroświecki kryminał w stylu Agathy Christie, choć nie brak w nim wątków, które w momencie wydania powieści (1972) były pewnie przynajmniej świeże, a może wręcz kontrowersyjne. Lekkie perwersje seksualne, łagodna krytyka religii i marksistowscy rewolucjoniści w tle... oraz kobieta na etacie detektywa – czego niestosowność jest dość natrętnie przypominana. (Zresztą pewnie nawet pisząc o zbrodniach, a nie tylko zawodowo je tropiąc, lepiej było nie kłuć w oczy swoją kobiecością – choć używanie inicjałów imion jest anglosaskim standardem, w kontekście tytułu powieści zastanawia nazwisko, którym Phyllis Dorothy sygnowała swe kryminały.) Zupełnie niewiarygodna psychologicznie, przesympatyczna, dzielna i zaradna młodziutka bohaterka, trochę w stylu Tuppence Cowley wspomnianej wcześniej Christie. Klimat niepotrzebnie mącą złote myśli w rodzaju jako osoba religijna była przyzwyczajona do samooszukiwania czy sprawiedliwość to tylko abstrakcja, zrobiłam to dla człowieka, nie dla abstrakcji (przytaczam z pamięci). Mimo wszystko całkiem przyjemna lekturka.
Ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz