3 I 1942. Dawniej miałem tę ambicję, żeby myśl swoją zamknąć w jakieś ostateczne formuły, ująć ją w szereg prawd, których mógłbym się trzymać. Za braki dyskwalifikujące, zabójcze, uważałem niezgodność dwóch wypowiedzi i tak samo aproksymatywność myśli albo jej płynność. Dziś wiem, że każda wypowiedź unaocznia tylko pewien aspekt mej myśli, mieniącej się, wycieniowanej, wijącej się jak strumień poprzez sprzeczności, i która tylko poprzez sprzeczności, w ciągłych przybliżeniach, przemianach i w ciągłym ruchu zdoła ujawnić treść swą istotną, nie dającą się zamknąć w formuły.1
*
9 I. Kiedy na dnie jakichś porządnych, rzetelnych rozumowych dociekań, znajdujemy irracjonalność (powiedziałbym tu raczej „transracjonalność”), stanowi to dla nas gwarancję, że mieliśmy do czynienia z rzeczywistością. Kiedy natomiast wszystko układa się do końca najpiękniej, do końca pozostaje „jasne” i na myśl dyskursywną podatne, stanowi to dowód przeciwny: żeśmy rzeczywistości nie uchwycili, że została ona poza obrębem tego, o czym cały czas była mowa, żeśmy się cały czas obracali w kręgu czystych konstrukcji umysłu.
„Rzeczywistość jest irracjonalna”; to dziś coś w rodzaju dogmatu, od którego mi trudno odstąpić. Gdyby mnie zapytano, skąd to wiem, mógłbym wskazać na jej płynność a sztywność pojęć, na nieskończoność jej elementów przy skończoności zasobu tychże pojęć (także terminów), na niewyczerpalność indywidualności zestawioną z tym faktem, że wszystko co rzeczywiste jest właśnie indywidualne itp. Ale – pomijając nawet wątpliwą słuszność niektórych tego typu tez poszczególnych – byłyby to zawsze tylko przykłady. Że rzeczywistość jest irracjonalna, to wiem, bom tego doświadczył; bo tylko wychodząc poza myślenie racjonalne miewałem owo coś, co można określić jako doświadczenie rzeczywistości: czegoś swoistego, do czego ten termin, tak jak go rozumiem, przylega.
Po co w takim razie uprawiać dociekania racjonalne, i to „rzetelne”? Prócz wielu innych powodów także po to, by przez dotarcie do dna transracjonalnego dać sobie owo doświadczenie rzeczywistości, które na innych drogach nie tak znowu często się uzyskuje.2
1 Henryk Elzenberg, Kłopot z istnieniem. Aforyzmy w porządku czasu. Kraków 1963, s. 280.
2 Tamże, s. 280n.
„Rzeczywistość jest irracjonalna”; to dziś coś w rodzaju dogmatu, od którego mi trudno odstąpić. Gdyby mnie zapytano, skąd to wiem, mógłbym wskazać na jej płynność a sztywność pojęć, na nieskończoność jej elementów przy skończoności zasobu tychże pojęć (także terminów), na niewyczerpalność indywidualności zestawioną z tym faktem, że wszystko co rzeczywiste jest właśnie indywidualne itp. Ale – pomijając nawet wątpliwą słuszność niektórych tego typu tez poszczególnych – byłyby to zawsze tylko przykłady. Że rzeczywistość jest irracjonalna, to wiem, bom tego doświadczył; bo tylko wychodząc poza myślenie racjonalne miewałem owo coś, co można określić jako doświadczenie rzeczywistości: czegoś swoistego, do czego ten termin, tak jak go rozumiem, przylega.
Po co w takim razie uprawiać dociekania racjonalne, i to „rzetelne”? Prócz wielu innych powodów także po to, by przez dotarcie do dna transracjonalnego dać sobie owo doświadczenie rzeczywistości, które na innych drogach nie tak znowu często się uzyskuje.2
1 Henryk Elzenberg, Kłopot z istnieniem. Aforyzmy w porządku czasu. Kraków 1963, s. 280.
2 Tamże, s. 280n.
3 komentarze:
Warunkiem realności świata jest to, że stawia opór poznającemu. Także opór przed byciem w pełni poznanym...
Jasność i wyraźność myśli jako warunek wystarczający fałszu (?).
Przyciemnienie i rozmytość myśli jako warunek konieczny... no właśnie, nie prawdy, ale tego, że myśl ta jest o czymś (choć może być fałszywa).
Jasność i wyraźność myśli więc jest warunkiem nie fałszu a bezprzedmiotowości myśli.
Hmm...
Natura lubi się ukrywać.
Perypatetyk,
Twój komentarz najpierw ucieszył mnie rozjaśnieniem sprawy, a później zmartwił fałszywą nutą, którą w nim usłyszałam. ;) Odpowiem niedługo.
Heraklit,
po prostu za słabe głowy mamy, żeby ją poznać. ;)
Prześlij komentarz