
Dojmująca kronika cierpienia. Beznamiętna, choć nie dlatego, że brak w niej uczuć – beznamiętna, bo smutek i gorycz wyzute są w niej z gwałtowności buntu. „Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie” to jedna z wczesnych książek Herty Müller, znów więc jesteśmy w zamieszkanej przez Niemców wsi w rumuńskim Banacie, kraju jej lat dziecinnych. W Banacie, gdzie historia miażdży ludzi, w których żywoty jest wpleciona – czy to jako echo przeszłości, czy jako bieżąca polityka. I nie ma człowieka dość prostego, wsi dość zapadłej, dziecka dość niewinnego, żeby mogli się przed nią uchronić. Każdego dotknie wina lub hańba – lub obie.
Proza Müller jest jak fotograficzny zapis metafizycznej strony rzeczy – ze zmysłowych opisów szkiełek, jabłoni czy deszczu niepojętym sposobem wyłania się groza świata. „Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie” to powieść, na którą składają się utrwalone chwile, a każda chwila zamyka w sobie oścień śmierci. Jest Müller w swym beznamiętnym kronikarstwie zła mistrzynią; każde słowo tu znaczy, każde zdanie to zapadający w pamięć obraz, podrozdział to cała opowieść. „Człowiek...” to książeczka krótka, lecz wielkiej wagi, przez swoje skondensowanie tym mocniej dotkliwa.
Ocena: 6/6
2 komentarze:
Herta Muller, nigdy nie przestanie mnie ciągnąć do jej zdań, od nowa, ciągle od nowa. Chociaż "Człowiek jest tylko bażantem..." czytało mi się gorzej, niż niektóre jej inne książki. Ale i tak byłam jakby zaklęta jej słowami.
Na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie, aż boję się myśleć, co będzie w kolejnych, jeśli są jeszcze lepsze.
Prześlij komentarz