Zbyt dziwne, żeby było prawdziwe, a jednak. Dystrybutor nie kłamie, „Strasznie szczęśliwi” Genza to czarna komedia z elementami thrillera – intrygująca, bardzo zresztą udana, wariacja na bazie skandynawskiego snuja. Należycie, jak przystoi snujowi, melancholijna, z należycie chwiejnym psychicznie bohaterem (w roli głównej znany z filmu „Zakochani widzą słonie” Jakob Cedergren), w należycie przygnębiającej scenerii duńskiej prowincji, pełnej stłumionego światła, sinych chmur i stylowych zacieków na odrapanych ścianach. Temat też dość ograny: banita z wielkiego świata przybywa do zagubionej na pustkowiu wsi, obciążonej zawisłym nad pobliskim bagnem przekleństwem i od pierwszej chwili złowieszczo zionącej tajemnicą. Kiedy do zła tęchnącego swojsko w zamkniętej społeczności lokalnej napływa zło z zewnątrz, powstałe wiry wciągają kolejne ofiary, cuchnąca wspólnota wciąga przybysza, śledzenie mechanizmów niezdrowej asymilacji wciąga widza, symbolika bagna gra sobie tu i tam, i wydawałoby się, że trudno to rozegrać oryginalnie. A jednak film przykuwa – po trosze dziwnością splotu różnych konwencji, po trosze absurdalnością zwrotów akcji, po trosze niespodziewanie pogodną wisielczością humoru – i daje do myślenia.
Ocena: 4/6
4 komentarze:
Tego nie widziałam ale jeżeli chodzi o duńskie kino i czarny specyficzny humor to polecam : "Błyskające światła" i "Jabłka Adama" a już bez czarnego humoru a całkiem na poważnie to oczywiście "W lepszym świecie". Pozdrawiam.
Widzę, że polecasz głównie A.T. Jensena - "Jabłka Adama" mam w profilu jako trzeci film wśród ulubionych, a niedawno obejrzane "Otwarte serca" były całkiem całkiem, więc pewnie jeszcze do niego wrócę. :)
Jakież piękne kaloszki na plakacie... Ale skoro ja też uwielbiam "Jabłka Adama", to może i "Strasznie szczęśliwych" bym obejrzała? Bo ostatnio mam wrażenie, że poza amerykańskie produkcje nie wychodzę i zaczyna mnie to drażnić.
Fajnie, że wróciłaś :)
Liritio, moim zdaniem "Strasznie szczęśliwi" to idealny przerywnik między tymi wszystkimi Jennifer i Sarah Jessica. ;) Pewnie postawiłabym 5/6 gdybym oglądała to nieuprzedzona. Niestety przeczytawszy, że to czarna komedia nastawiłam się na kompletnie nieprzyswajalne smęty, które dystrybutor w akcie rozpaczy reklamuje jako "czarną komedię", a że nie jestem koneserką skandynawskiego kina, przez część seansu byłam lekko podenerwowana. A to dobry film.
Dzięki za dobre słowo. :) Powiedzmy, że wróciłam. Od dłuższego czasu blogowanie mi nie idzie, chętniej czytam niż piszę.
Prześlij komentarz