Nudna książka o środkach przekazu informacji. W dodatku nudna w sposób banalny, nie jakoś śmiertelnie, brak więc nawet perwersyjnej przyjemności z czytania ekstremalnego. Przegadana, sztywna, w tej chwili już przebrzmiała (Paul Levinson opublikował „Miękkie ostrze” w roku 1997, polski przekład wyszedł w 1999) – chyba że jest jeszcze ktoś, komu trzeba objaśniać nowalijki w rodzaju hipertekstu i klikania. Jest tu porządny (i nudny) kawałek historii mediów, ale faktografia ginie w natłoku skojarzeń autora, który plecie trzy po trzy co mu akurat palce na klawiaturę przyniosą, przy czym z besserwisserskim wdziękiem powołuje się na znanych sobie pisarzy i filozofów (wszystkich trzech), stawiając się przy okazji w jednym rzędzie z Popperem czy Russellem, a nawet z uznaniem poklepując Poppera po główce za jakiś koncept. Jako prawdziwy humanista żadnych tematów się nie boi, odkrywa więc trywialne problemy moralne typu stosunek człowieka do sztucznej inteligencji i z wysiłkiem kleci niedorzeczne rozwiązania, odsłaniając, że o etyce i literaturze fantastycznej – na nieszczęście przemądrzale przez siebie komentowanej – nie wie nic.
Zaskakujące, jak łatwo opublikować coś w Routledge'u (wydawca oryginału), który, okazuje się, nie jest żadnym gwarantem jakości. Wystarczy kilka truizmów, byle prezentowanych z rozmachem, a erudycję można zamarkować efekciarskimi ozdobnikami (przydadzą się interdyscyplinarne analogie między umysłem a DNA czy kontrolą informacji a ogrodnictwem – swoją drogą, dowiedziałam się, że bylica uczula) i obfitym, choć przypadkowym, powoływaniem się na guru dziedziny (w tej roli Marshall McLuhan).
I co tu teraz przeczytać, McLuhana czy „Moby Dicka”?
Ocena: 2/6
13 komentarzy:
Trzech filozofów? Niech zgadnę trzeciego (obok Poppera i Russella)... Wittgenstein? (Może jestem przeczulony;) ;p
Ad. Fragment z "Annie Hall": dopiero teraz zauważyłem, że ten nawijający koleś jest kopią głównego bohatera (Allena). Śmiejąc się z niego niebezpiecznie się zapętla (zachodzi tzw. narrative looping).
P.S.
Zawsze mam problemy z przekładaniem tego typu terminów. Jakie wyrażenie występuje w polskim literaturoznawstwie? Narracyjna pętla? Narracyjne zapętlenie?
Pewnie jakiś mądrala przełożył idiotycznie i się przyjęło, ehh...
Obawiam się, że nie wiem, co do mnie mówisz. :)
Co do "wszystkich trzech" pisarzy i filozofów - miałam na myśli Asimova. Ale to oczywiście w sensie "dwóch na krzyż", padło parę nazwisk więcej, akurat w rzędzie z Popperem, Russellem i Levinsonem stanął Santayana. Przynajmniej ten dorównuje Levinsonowi. ;)
Chciałem podać fajny (i ściemniany!) angielski termin na dostrzeżone przeze mnie zjawisko ;)
Właśnie wyguglałem: jednak istnieje coś takiego jak "narrative looping" (znaczenie jest prozaiczne, oznacza mniej więcej ciągłe wracanie do jakiegoś zdarzenia lub motywu). Ukradli, a co gorsza sprymityzowali mi mój fajowy termin :<
Filozofowie: rozumiem, że pełnili funkcję wyłącznie erudycyjną. Dziwne, że Routledge to wydał.
OK, tylko nadal za bardzo nie widzę tego podobieństwa i zapętlenia. Po prostu kolejny mądrala z NY. Wyjaśnisz? :)
Erudycyjnie to raczej miało być tam, gdzie mowa o McLuhanie. U filozofów PL znalazł głębię porównywalną do swojej i autentycznie przeżywał. A znalazł ją akurat u tych, bo akurat tych znał (takie mam wrażenie).
Ten facet ma prawie takie same włosy i okulary, co Allen i gada tak, jak mógł gadać Allen w innym filmie. (Choć to, co mówi bierze chyba na serio. A u Allena trudno o mocną asercję;)
Zapętlenie (narracyjne;) polega na tym, że Allen śmieje się ze swojego alter ego. (Autoironia nie jest oczywiście niczym dla Allena niezwykłym.)
Czyli nic odkrywczego ;)
Alter ego Allena to Alvy, więc powiedzmy, że Allen/Alvy wyśmiewa alter ego alterius mei ;) Allena. Rzeczywiście, zapętlone. Ale przecież facet stojący przed Annie wygląda jak kolejne alter ego. Można uznać, że to autoironia dotycząca reprezentowania pewnego gatunku intelektualistów, ale odnosi się ona chyba nie do samej przynależności do tego gatunku, tylko do brania jej na serio, do poważnego traktowania obowiązującego rejestru. A ironizowanie na ten temat automatycznie wyklucza z grupy będącej przedmiotem ironii. (Por. scena z sześcianem na wystawie w "Manhattanie"). Więc, ironically, jednak nie jest to autoironia. :> (Pomijam już pojawienie się McLuhana i stanięcie po jednej ze stron). Co Ty na to?
Cóż, zgadzam się. ;)
Dopowiem: Alvy jako jedyny samoświadomy nowojorski intelektualista stoi w kolejce podobnych do niego, ale niesamoświadomych intelektualistów. Jego samoświadomość daje mu moc, której oni nie mają - może rozpocząć dialog z widzem! ;)
Już nic nie mówię, zaraz przyjdzie Alvy i powie: you don't know anything about Woody Allen. ;)
I'm glad you liked some of the media history. Of course the parts that discuss the future are a little outdated - that's why I published New New Media (Pearson, 2009), a sequel to The Soft Edge, which will be available in Polish translation this September.
And, biased person that I am, I think both books are riveting to read, not boring :)
Oh my. :) If only I had realised computer translators were so advanced, I would have moderated my opinion. Is the reader's bias a good excuse on my part? ;) Honestly, I appreciate the history parts, and I do believe the rest will be equally interesting once it becomes history (not yet). Which may be the case of the sequel as well, as the media are evolving rapidly, and whatever used to be new in 2009 must have lost its charm of novelty by now, not being classic yet. Still, I'm looking forward to the Polish edition. Thank you for your comment. :)
:) No problem. There's an old saying in America - the worst publicity is no publicity ... so I was actually pleased to see your review...
About New New Media - I was fortunately able to catch the Twitter-YouTube-Facebook wave early, so most of what I wrote about them is still cutting edge...
If so, I promise to follow. :)
Prześlij komentarz