niedziela, 21 listopada 2010

Andrzej Mencwel, „Widziane z dołu” (4)

Wiek dziewiętnasty przekazał nam w spadku dwie zasadnicze idee kultury: paternalizm i elitaryzm. Obie odegrały doniosłą historyczną rolę, ale obie należą do przeszłości. Nie znaczy to oczywiście, że należą one do przeszłości jako praktyka – w dostatecznie dużej liczbie zjawisk, poglądów i postaw dzisiejszych odnajdziemy ich ułamkowe, zniekształcone, skarlałe, ale uporczywe wcielenia. Należą natomiast do przeszłości jako idee właśnie. To znaczy jako wizerunki kultury zdolne określać jej przyszłość, porządkować zadania współczesne i skupiać zbiorowe siły twórcze. Współczesna przemiana – podmiotowa i przedmiotowa – w historii kultury uczy i tego bowiem, że rozumieć kulturę to tyle co ją przekształcać.

Rodowód paternalizmu jest właściwie oświeceniowy. Z grubsza rzecz biorąc, ta koncepcja kultury zakłada, że zbiór zasadniczych wartości jest gotowy i uformowany, przede wszystkim wśród tych, którzy uznają się za ich nosicieli. Podstawowym zatem zadaniem działalności kulturalnej jest upowszechnianie tych wartości, innymi słowy – oświecanie nieoświeconych. Królewską epoką paternalizmu jest pozytywizm. Otrzymuje on wówczas silne oparcie w ideologii nauki. To nauka bowiem, zdaniem pozytywistów, docierając do samego nagiego wyglądu świata dyktuje człowiekowi zasady wartościowania i postępowania, stanowi przeto fundament wszelkiej kultury. Uprawiać kulturę – w perspektywie pozytywistycznego paternalizmu – to nic innego jak upowszechniać naukę, nieść światło wiedzy, przysłowiowy „kaganek oświaty”. Paternalizm jest więc możliwy na gruncie takiej wizji społeczeństwa, w której składa się ono z oświeconych i nieoświeconych, a choć jego działaniom przyświecają intencje demokratyczne, dość szybko wychodzi na jaw jego ukryty, paradoksalny elitaryzm. Mianowicie wtedy, kiedy okazuje się, że rzeczywiste podziały społeczne przebiegają wedle zupełnie innych zasad. Paternalizm wyróżnia bowiem tych, którzy już wyróżnieni zostali. I uprzywilejowanie ich pozycji potwierdza sankcją nauki.

Elitaryzm jest ideą jeszcze starszą, ale w wiekach ostatnich ożywioną w romantyzmie. Elitaryzm nowoczesny, odmiennie od niektórych jego dawnych wersji, nie przesądza o możliwości wtajemniczenia w kulturę na podstawie zajmowanego miejsca społecznego, albo przynajmniej nie czyni tego wprost. Pozostaje jednak elitaryzmem dlatego, że wartości kultury umieszcza poza formami zbiorowego życia, a drogą wiodącą do nich czyni wtajemniczenie. Ono zaś zależne jest od szczególnych właściwości wewnętrznych. Właściwości te są oczywiście swego rodzaju przywilejem, którego rozdawnictwo jest skrajnie irracjonalne. Romantyczny elitaryzm kulturalny nie wymyka się jednak sprawdzianom społecznym. Koncepcja kultury jako sfery wartości ezoterycznych, dostępnych tylko dla wtajemniczonych, realizuje się ostatecznie w różnych formach sekciarstwa. Sekta wtajemniczonych oddzielonych estetycznymi, poznawczymi i społecznymi barierami od profanów stanowi rzeczywiste spełnienie romantycznej idei sztuki. Dziewiętnastowieczne bohemy i dwudziestowieczne awangardy będą ją powielać przez długie dziesięciolecia. Wraz ze wszystkimi paradoksami. Koncepcja zaangażowania stanowi dobitny stempel romantycznej idei kultury – pomysł, że należy się zaangażować, aby znaleźć jakieś wyjście, jest pomysłem zrodzonym na gruncie izolacji.





Mencwel Andrzej, „Nota z okazji rocznicy”. W: Widziane z dołu. Warszawa 1980, s. 129nn.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...