Nic tak ludzi nie zbliża, jak wspólne padnięcie ofiarą zdrady. Zwłaszcza gdy zdradza kobieta, a ofiarą padają mężczyźni połączeni wzajemną wrogością. Cała ta namiętność musi znaleźć ujście i najwyraźniej niemal automatycznie przedzierzga się w bezrozumną lojalność, czy może nawet przyjaźń, podbudowaną poczuciem zagrożenia i krzywdy. Taką przynajmniej opowieść snuje Sébastien Japrisot w „Żegnaj, przyjacielu”, utworku w klimacie noir – Francja lat 60. to jeszcze nie czas i nie miejsce na kryminalne epopeje wypełnione wnikaniem w nieudane dzieciństwo bohatera i opisami jego wizyt w pralni, gdzie gubi ciepłe skarpety. Japrisot szkicuje Paryż i Marsylię wręcz karykaturalnie ostrą kreską, przy pomocy skrótów takich jak whisky, rewolwer, kobieta w płaszczu z lamparta czy obóz pełen żołnierzy wracających z wojny. Jak na powieść, za którą uznał ten tekst polski wydawca, lektura to dość męcząca, ale jeśli potraktować go jak scenariusz, którym chyba był wyjściowo, bez trudu można zobaczyć w dziełku potencjał.
Ocena: 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz